sobota, 29 marca 2014

Refleksja


Zastanawiałeś się kiedyś jaki jest sens twojego istnienia? Na pewno tak. Wszyscy mamy taki moment w życiu. Nie wiemy która drogą mamy podążać, czy nasze wartości mają sens, co będzie w przyszłości. Na początku naszego życia nie myślimy za dużo. Uczymy się rozróżniać kolory, mówić i poruszać. To jest najprostszy moment naszego życia. Później wszystko się komplikuje. Gdy już umiemy mówić i chodzić, zaczyna się od nas wymagać. Mamy nie brudzić ubrań jedzeniem, nie bić innych dzieci łopatką w piaskownicy, mówić sąsiadce „Dzień dobry”.  Później zaczyna nam się zakazywać. Dziewczynki nie mogą wchodzić na drzewa, bo to zajęcie dla chłopców. Nie mogą się brudzić, bo tak nie wypada. Chłopcy nie mogą bić się z kolegami, bo tak zachowują się tylko przyszli kryminaliści. Nie mogą iść spać bez kąpieli, bo są brudni. A później jest tylko pod górkę. Zaczyna się szkoła. Nauka pierwszych literek. „Dlaczego piszesz takie kulfony?”  Nauka czytania „Dlaczego nie czytasz płynnie?” Nowe przyjaźnie „Ale masz fajna lalkę, podobna do mojej. Będziemy przyjaciółkami?” Pierwsze zawody „ Bo Asia ma ładniejszą lalkę od twojej. Wole się z nią przyjaźnić.” I coraz więcej wymagań. Przecież musimy mieć tylko dobre oceny. Musimy być cicho na lekcji, chyba że nauczyciel nas o coś zapyta. Musimy brać udział w konkursach i zajęciach poza szkolnych. Musimy wykazać się dobrą sprawnością fizyczną, przecież musimy umieć grać w siatkówkę i mieć najlepszy czas w biegu na sześćdziesiąt metrów. Musimy mieć  świadectwo z czerwonym paskiem. Później wymaga się od nas świetnych wyników na egzaminie szóstoklasisty, przecież od tego zależy do jakiego gimnazjum pójdziemy. A szkoła rejonowa nie wchodzi w grę. Dwa miesiące wakacji i znów wyścig szczurów. Z każdego przedmiotu musisz mieć najlepsze oceny. Odrobione wszystkie zadania domowe. A do tego dochodzi presja otoczenia. Przecież musisz być najfajniejszy w towarzystwie. Pierwszy papieros, pierwsze piwo, pierwsza impreza. Zaczynamy się buntować przeciw zasadą rodziców „Jestem dorosły! Potrafię o sobie decydować! Nie mów mi co mam robić!”
Trzeba trochę pokłócić się  nauczycielem, przecież tak robią koledzy. „Bo pani nie umie uczyć, to co się pani dziwi, że nikt nie rozumie.” Olewamy szkołę i rodziców. Mamy dosyć wymagań. I nagle okazuje się, że trzeba napisać egzamin gimnazjalny. Przecież od tego zależy twoja przyszłość. „Nie chce iść do zawodówki. Co teraz?” Łapiemy się za wszystkie książki na raz. I znów do naszej świadomości wracają wszystkie wymagania i pretensje. „Przecież obiecałeś, że będziesz się uczył!” Idziemy do szkoły średniej. „Teraz to będzie fajnie. Ludzie na poziomie i wyrozumiali nauczyciele. Nie mogę się doczekać, aż skończę osiemnaście lat, w końcu będę mogła legalnie kupić piwo.” Nic bardziej mylnego. Tu zaczyna się nauka organizacji czasu. Niezliczona ilość przedmiotów, a każdy nauczyciel myśli, że jego przedmiot jest najważniejszy. Siedzisz w szkole dziewięć godzin, wracasz do domu i właśnie zdajesz sobie sprawę, że musisz się nauczyć na sprawdzian i trzy kartkówki. Siedzisz po nocach. Zażywasz za duże ilości kofeiny. Chodzisz nie wyspany. W końcu nadchodzi weekend. „Tak w końcu! Teraz sobie poleniuchuje! Pojdę na imprezę!„ Ha! Chciałbyś. Większość weekendu próbujesz się nauczyć na kolejne pięć sprawdzianów, niezliczoną ilość kartkówek i możliwe odpowiedzi ustne. Ostatkiem sił docierasz na imprezę. Dopiero po pewnym czasie nauczysz się organizować swój czas. Dopiero po dużej ilości błędów i złych ocen będziesz wiedział jak uczyć się i mieć jeszcze czas dla siebie.

Całe życie składa się w prób, błędów, nakazów, zakazów, rozczarowań, wymagań, nadziej i marzeń. Ale każdy z nasz ma sens istnienia. Tylko czasem nie wiemy jaki. W końcu się dowiemy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz